Na początek jedna uwaga: fabularnie wszystkie gry spod znaku Assassin's Creed stanowią jedną opowieść, więc zakładam, iż osoby czytające tę recenzję ukończyły części poprzednie. Jeśli ktoś nie miał jeszcze okazji - proszę przeskoczyć za kolejny śródtytuł, bo za chwilę posypie się kilka spoilerów z fabuły wcześniejszych odsłon serii - to nieuniknione, bo zamierzam przybliżyć, w jaką stronę zmierza fabuła w grze Assassin's Creed Revelations. To o czym napiszę, to absolutne podstawy, związane z nawiązaniem fabuły w tej odsłonie serii.
Jak wiadomo, gra Assassin's Creed Brotherhood zostawiła Desmonda Milesa w dosyć paskudnej sytuacji. Aby utrzymać jego umysł w relatywnie dobrym stanie, zostaje on umieszczony w bardzo specyficznej części Animusa, odpowiedniku trybu bezpiecznego uruchamiania systemu. Musi sobie poradzić ze wspomnieniami przodków, uporządkować je i nie dopuścić, by projekcja tamtych osobowości przemieniła się w chorobę psychiczną. To trudne zadanie, w którym nikt z "personelu naziemnego" nie może mu pomóc. Pamiętajmy jednak, że gdzieś w Animusie istnieje wciąż kopia umysłu Obiektu 16...