Assasin's Creed Syndicate

Zaliczam się do grona, które grało w każdego "dużego Asasyna" wydanego do tej pory (gier mobilnych nie liczę, choć i część z nich mam na sumieniu). Jak wielu, cenię sobie trylogię Ezio, uwielbiam Black Flag, a jednocześnie czepiałem się niezliczonych problemów, z jakimi zmaga(ło) się Unity. Syndicate to dobry powrót do formy, ale jednocześnie kolejny sygnał, że formuła jest już mocno eksploatowana i roczny cykl wydawniczy odbije się czymś więcej niż czkawką.

Uwielbiam Londyn i czasy wiktoriańskie. Jednak, w przeciwieństwie do Assassin's Creed III i rewolucji amerykańskiej, nie jest to fascynacja tak szeroka, by z przymkniętym okiem patrzeć na niedociągnięcia gry. Tu, na szczęście, wyeliminowano wiele rzeczy, które dręczyły poprzednie gry. Wirtualny Londyn brzmi i wygląda znakomicie, choć nie sposób nie odnieść wrażenia, że momentami przytemperowano silnik, by nie dusił się tak jak w Unity. Zachęcam, byście wsłuchali się w muzykę, w brzmienie tego świata, przypatrzyli się detalom, miastu, które faktycznie potrafi żyć, gdy zapomnimy na moment, że chcemy wbić ostrze w Templariusza.

A gdy już zagłębicie się w czas rewolucji przemysłowej, przyjdzie Wam poznać dwójkę głównych bohaterów - Jacoba i Evie. Pamiętacie zarzuty, że poprzednia gra nie miała żeńskich postaci? Tym razem, jakoby dla uspokojenia feministek, wprowadzono kobietę i to nie byle jaką. To Evie jest rozsądna, chłodno kalkuluje, wszystko planuje od A do Z. Jacob jest skory do bójki, rzadziej myśli i woli zastosować działania bezpośrednie. Nie mam nic przeciwko obecności kobiet w grach, wręcz przeciwnie, życzyłbym sobie równości. Ale skoro już nakreślamy charaktery rodzeństwa, dało się z tego wyciągnąć zdecydowanie więcej niż tak błahe skrajności.

Co ciekawe, przemierzając Londyn możemy wybrać, którą postacią sterujemy. Jednak we właściwych misjach fabuła narzuca już kim musimy zagrać. Jest to jednak mało odczuwalne, ponieważ w warstwie gameplayowej nie ma wcale tak wielu różnic między dwójką zabójców. A szkoda. Oczywiście drzewka rozwoju sugerują, że Evie jest cicha i preferuje skrytobójstwo, podczas gdy Jacob jest przystosowany do bójek. Ale im dalej w las, tym szybciej okazuje się, że znakomita większość linii rozwoju jest taka sama. Naprawdę szkoda!